Kąpiel i dwa słowa o czesaniu
Przesądy o tym, że psa nie można kąpać, bo szkodzi to jego zdrowiu
są stare jak świat. Ich zwolennicy wyciągają na poparcie swej tezy
mnóstwo argumentów, mniej lub bardziej przekonujących, które
obalić można tylko w jeden sposób. Wystarczy ściśle stosować się do
ich przepisów, by po niedługim czasie nie móc ani psa pogłaskać,
ani przytulić się do niego, by nie wspomnieć już o dzieleniu z nim
łóżka... A warto wiedzieć, że wedle ankiety przeprowadzonej przez
brytyjskie pismo „Dogs Today” ponad dwie trzecie właścicieli
zwierząt domowych w Wielkiej Brytanii przyznaje się do wpuszczania
swych ulubieńców pod kołdrę. Wyniki podobnego sondażu,
przeprowadzonego na swych stronach internetowych przez polski
miesięcznik „Mój Pies” wyglądają bardzo podobnie.
Wynika z tego jedno: każdy pies musi być czysty. Oznacza to, że – chcemy
czy nie – trzeba go kapać. I nie chodzi tu tylko o zmycie
pospolitego błota z łap czy kurzu z sierści; włos psa chłonie
niczym gąbka wszelkie zanieczyszczenia z powietrza, i te widoczne, i
te trudniej zauważalne, jak choćby osad z rur wydechowych
samochodów.
|
|
Oczywiście,
niektóre psy wymagają kąpieli częściej niż inne. Czworonogi, którym
przychodzi rywalizować z pobratymcami na wystawach psów, kąpane są nie
tylko po to, by zmyć brud, ale przede wszystkim by poprawić wygląd.
Trudno przecież sobie wyobrazić finalistki konkursu Miss Polonia, które
nie zadbałyby o włosy przed występem. Z psami jest podobnie. Kąpiel psa
wymaga jednak nieco więcej zachodu niż zwykłe mycie włosów przez
człowieka, i nie tylko dlatego, że - proporcjonalnie – znacznie więcej
jest do mycia.
Przygotowania
rozpocząć należy od... spaceru z psem. Po kąpieli pies przez kilka
godzin co najmniej nie powinien wychodzić na dwór, nawet na chwilkę,
zwłaszcza gdy temperatura powietrza różni się od tej, panującej w
mieszkaniu czy budzie, przy czym ważne jest nie tylko to, by nie było
dużo zimniej. Wyprowadzenie świeżo wykapanego psa nawet w upał może być
dla niego niebezpieczne, gdyż nawilgła sierść działa niczym termostat, a
parujący włos potrafi obniżyć temperaturę skóry psa nawet o 5-7 stopni
Celsjusza! Jeszcze jeden plus ze spaceru - należycie wybiegany pies
będzie znacznie spokojniejszy w wannie.
Psy
ras długowłosych o obfitym podszerstku trzeba przed kąpielą starannie
wyczesać, usuwając wszelkie kołtuny czy spilśnienia. Używamy do tego
grzebienia (nie szczotki!), rozdzielając kołtun czubkiem grzebienia i
palcami, a następnie wyczesując go energicznym ruchem (uważać trzeba
tylko, by usuwać w ten sposób filce rozdzielone na pasemka, a nie
wyrywać kłębów sierści!). W niektórych sklepach można dostać stosowny
spray ( „Kammhilfe” czy „Entfilzungspray” niemieckiej firmy Trixie lub angielski odpowiednik o nazwie „EasyGroom” )
którego użycie bezpośrednio na kołtun przed kąpielą ułatwia jego
usunięcie. Takie zgrubne wyczesanie psa umożliwia nam usunięcie
kołtunów, bo gdyby je zmoczyć i wysuszyć, to jedyną metoda byłoby ich
wycięcie. (Choć może nie do końca – zarówno firma JPHery jak i Ring 5
opracowały specjalny szampon dla psów o sfilcowanej sierści, który
umożliwia usunięcie kołtunów przy czesaniu PO kąpieli, ale to kwestia
wyboru – ułatwiają one usunięcie węzłów sierści, ale niezbyt pielęgnują
zdrowy włos...)
Pamiętać
także trzeba, że na kilka godzin przed kąpielą nie karmimy psa, by nie
być zmuszonym do wyjścia z nim na spacer, dopóki nie będzie całkowicie
suchy!
Przygotować
teraz trzeba wszelkie utensylia, niezbędne do kąpieli, a to: watę,
szampon, ew. odżywkę do włosów dla psów wystawowych, duży ręcznik lub
dwa, szczotkę, grzebień, mocną suszarkę do włosów.
Sprzęt
do pielęgnacji psa jest wyposażeniem, na którym zdecydowanie nie
powinniśmy oszczędzać. Produkty dobrej jakości będą nam służyły przez
wiele lat (gilotyna do pazurów, której używam, służy mojemu stadu od
dobrych dwudziestu lat), a kiepskie nie wytrzymają normalnej
eksploatacji. Istotne jest np. by nie używać z popularnych plastikowych
grzebieni, które nie dość, że łamią się przy lada okazji, to jeszcze
elektryzują włos przy suszeniu, sprzyjając jego kołtunieniu się.
Najlepsze będą tu grzebienie w całości metalowe (sam korzystam z
pokrywanych teflonem produktów z serii „Salon” ), choć oprawiane
w specjalny plastik produkty renomowanych firm ( KW, Mikki, A Bianchi)
są doskonałe, acz znacznie w Polsce droższe. Szczególny nacisk trzeba
położyć na jakość suszarki do włosów, bo bez niej doprowadzenie do
porządku psa długowłosego jest po prostu niemożliwe. Moim zdaniem musi
mieć ona moc co najmniej 1600 W. Przy początkowym suszeniu niepotrzebne
są nam wszelkie „bajery”, jak np. dyfuzor, który może nam oddać
nieocenione przysługi przy końcowym dopieszczaniu wyglądu psa, idącego
na wystawę (napusza włos, optycznie zwiększając jego objętość).
Wskazane natomiast byłoby, by wlot suszarki (czyli przeciwległy koniec
dyszy, z której leci ciepłe powietrze) był firmowo przysłonięty cienką
siateczką, tak jak mają to profesjonalne suszarki fryzjerskie dużej
mocy. Siateczka taka chroni suszarkę przed dostawaniem się do niej do
środka włosów, co bardzo skraca żywot urządzenia... Jeśli nasza suszarka
nie ma takiej siateczki, to trzeba na jej końcówkę wlotową nałożyć
domowy filtr, zrobiony np. ze starych rajstop.
Nowoczesny
przemysł oferuje nam całą szeroka gamę rozmaitych szamponów dla psów,
od zwykłych, pielęgnacyjnych, po lecznicze i „wystawowe”. Wszystkie one
mają odmienne od szamponów ludzkich współczynniki kwasowości (owe
osławione pH!), mniej drażniąc skórę psa.
Dobierając
odpowiedni szampon dla swego pupila musimy nauczyć się starannie
czytać informacje na buteleczkach, gdyż źle dobrany szampon co prawda
zmyje nam ze zwierzaka brud, ale swym działaniem dodatkowym może
podrażnić skórę lub nawet zmienić kolor włosa psa! Rodzaj szamponu do
codziennego użytku zależy przede wszystkim od wieku psa (dla szczeniąt
są inne, delikatniejsze szampony) i rodzaju jego włosa. Inne szampony
są dla psów o włosie szorstkim (wszystkie teriery!), inne dla psów
długowłosych o miękkiej i puszystej strukturze włosa, jeszcze inne dla
psów o włosie prostym, twardym (większość owczarków). Jeśli nie ma dla
nas większego znaczenia struktura włosa naszego pupila po kąpieli,
sięgnijmy po szampony „ogólnego stosowania”.
Starą
zasada pielęgnacji psów mówi – najlepsze są kosmetyki angielskie,
potem amerykańskie, francuskie, niemieckie, a na końcu wszystkie inne.
Niestety, gradacja ta podobnie wygląda też w cenniku... Na dodatek od
kilku lat pojawiły się w Polsce doskonałe szampony rodzimej produkcji –
myślę tu o serii kosmetyków „Dr. Seidla” czy „Derma-Vet” , które
udatnie łączą niewygórowaną cenę z wypróbowaną jakością.
Istnieje
także sporo kosmetyków o działaniu leczniczym – myślę tu o szamponach
dziegciowych, siarkowych, rumiankowych czy proteinowych. Większość z
nich może być pomocna przy niegroźnych stanach podrażnienia skóry,
wynikającego z łupieżu (bardzo częstego u psów) czy uczulenia na
ugryzienia pcheł lub komarów.
Specjalną dziedziną wiedzy są szampony przeznaczone dla psów wystawowych, z reguły wyposażone w colour enhancer
czyli mniej lub bardziej delikatnie farbujące włos. Szczególnie
istotne jest to dla psów białych i czarnych, na których wszelkie
przebarwienia włosa najbardziej widać. Każdy z zagranicznych
producentów kosmetyków dla psów ma w swej ofercie szampony
koloryzujące, i wtedy korzystamy z wspomnianej już owej świętej zasady –
angielskie, amerykańskie, a potem wszelkie inne... Dobierając szampon
dla psa wystawowego należy starannie zapoznać się z instrukcją na
buteleczce i nie sugerować się wyłącznie wysoką ceną, która nie zawsze
idzie w parze z wysoką jakością. Ze wszech miar godne polecenia są
kosmetyki firm „Ring 5” „Bio-Groom”, „Mr Groom”, „Vetzyme” . Popularne
jeszcze kilka lat temu francuskie kosmetyki firmy Jean-Pierre Hery
straciły ostatnio grono zwolenników, którzy przestawili się na inne
produkty nie dlatego, by wyroby JPH zrobiły się nagle gorsze, a ich
konkurencja lepsza, tylko minęła na nie moda (a szkoda, bo to seria
kosmetyków wysokiej klasy).
Sprowadzane
od niedawna do Polski produkty amerykańskie #1 All System są
kosmetykami bardzo specjalistycznymi i o cenach wprost kosmicznych (a
pamiętać trzeba, że produkty pielęgnacyjne dla psów są z reguły sporo
droższe niż ich „ludzkie” odpowiedniki!). Kosmetyki #1 All System
wymyślono dla profesjonalnych groomerów (czyli psich fryzjerów),
przygotowujących psy do pokazów na kilka dni przed wystawą, stąd
gwarantują one optymalny wygląd psa „jak spod igły” przez kilka do
kilkunastu dni, co rzadko jest potrzebne w naszych polskich
warunkach... Podobne działanie mają produkty firmy Iv St. Bernard,
równie drogie i równie doskonałe.
Oferowane
przez wiele sklepów zoologicznych szampony w polskich buteleczkach
mogą skrywać doskonałe produkty renomowanych firm, które w ramach nie
do końca dostosowanej do naszego rynku polityki marketingowej
zmniejszają a nie zwiększają swe szanse (tak jest np. z doskonałymi
francuskimi szamponami „Nanouk” , sprzedawanymi w Polsce pod nazwą
„Miro” ). Rozlewanie ich w Polsce obniża ich cenę, ale utrudnia ich
sprzedaż... Z drugiej strony – angielska czy niemiecka nazwa nie zawsze
jest gwarantem dobrej klasy produktu – pod nazwą handlową Trixie
sprzedawane są niemieckie kosmetyki naprawdę niewyszukanej jakości.
Przy
okazji – chciałbym serdecznie odradzić stosowanie popularnych niegdyś
szamponów owadobójczych, mających pomóc w wytępieniu częstych u psów
pasożytów skórnych. Skuteczność ich jest wprost proporcjonalna do
działań ubocznych: im lepiej tłuką pchły czy wszoły, tym bardziej
podrażniają skórę, a mogą być nawet całkiem niebezpieczne dla śluzówek
oczu czy nosa psa. Pasożyty skórne tępi się odpowiednimi preparatami, a
nie szamponem!
Pamiętać
trzeba jeszcze, że wiele szamponów sprzedawanych jest w postaci
koncentratu, który przed zaaplikowaniem psu trzeba rozcieńczyć ciepłą
woda w proporcji podanej na opakowaniu (zazwyczaj jest to 1:5).
Kąpiąc
psa czy to w wannie właśnie, czy w kabinie prysznicowej, zawsze
wykładamy jej dno czymś, co może dać solidne podparcie dla psich łap.
Najlepsza jest tu specjalna gumowa podkładka (do kupienia w większości
drogerii), ale w ostateczności może być nawet ręcznik frotte, który po
namoknięciu doskonale przylega do dna.
Z
waty przygotowujemy dwa tampony, które wsuwamy do psich uszu, tak by
nie dostała się do nich woda, a zwłaszcza woda z mydłem. Większość psów
nie lubi wsuwania czegokolwiek do uszu, ale trudno, lepiej pogodzić się
z krótkotrwałym dyskomfortem swego pupila niż ryzykować zapalenie
ucha.
Wprowadzamy
psa do kabiny lub oburącz podnosząc go wstawiamy do wanny, na
wspomnianą już podkładkę i starannie moczymy ciepłą (nie gorącą!) wodą.
Optymalna temperatura wody to ok. 35 stopni. Moczymy psa poczynając od
ogona, stopniowo przesuwając prysznic w okolice szyi, i NIE MOCZYMY
głowy. Dopiero gdy cały korpus, ogon i łapy, kark i pierś są całkowicie
wilgotne i spłukane z pierwszego brudu, sięgamy po szampon.
Szampon
(przygotowany w odpowiedniej proporcji z koncentratu!) wylewamy na
dłoń i wmasowujemy we włosy psa, poczynając od grzbietu, a następnie
przechodzimy w dół, do brzucha i łap psa. Nie można zapomnieć o ogonie,
także u ras krótkowłosych – na jego spodniej części znajdują się
ujścia gruczołów ogonowych, wydzielających minimalne ilości lepkiego
śluzu, łatwo przyjmującego brud! Gdy umyjemy już całość psa, bardzo
skrupulatnie spłukujemy wszelkie ślady szamponu i dopiero teraz
przechodzimy do głowy, gdzie wykonujemy te same czynności, w tej samej
kolejności tylko znacznie szybciej, by do minimum ograniczyć kontakt
szamponu z oczami, nosem i wargami psa. U psów wyposażonych przez
naturę w obfitą brodę (briard, sznaucer, terier szkocki, czarny terier)
trzeba ją raz jeszcze umyć, nie żałując szamponu. Na brodzie
najczęściej dochodzi do zabrudzeń i mycie jej w zasadzie powinno wejść
do rytuałów codziennej pielęgnacji psa (a w każdym razie powinno się to
robić znacznie częściej niż kąpiel całego zwierzaka). Na koniec
starannie spłukujmy szampon i w zasadzie po wszystkim. Trzeba tylko
pamiętać, że u psów o wzorcowo pomarszczonej skórze (shar pei, ale
także dog de Bordeaux, mops czy niektóre boksery) trzeba koniecznie
przetrzeć ręcznikiem wszelkie fałdy skórne, także na pysku, a susząc
psa nie zapomnieć o tych miejscach, bo bardzo łatwo o zaparzenie skóry,
co tworzy doskonałe środowisko dla rozmaitych pasożytów i zmian
skórnych! Teraz czeka nas znacznie dłuższa i bardziej skomplikowana
czynność: suszenie.
(Przedtem jednak, jeśli przygotowujemy psa do występu na wystawie, z reguły skorzystamy z odżywki, zwanej często z angielska conditionerem.
Większość odżywek aplikowana jest na mokry, czysty włos, bezpośrednio
po myciu, przy czym cześć odżywek musi być spłukiwana, cześć natomiast
pozostawia się na włosie. Z przyczyn czysto technicznych wygodniejsze w
użyciu są te drugie. Jeśli nie chodzi nam o nadanie włosom jakiś
szczególnych cech – twardości, miękkości, wrażenia „sypiącego się” czy
„lejącego” włosa, to możemy spokojnie korzystać z niezłych odżywek do
włosa polskiej firmy Animal Health).
Jeśli
nie możemy stosować balsamów i szamponów specjalnych, tylko dla psów,
możemy choćby przejściowo ratować się kosmetykami przeznaczonymi do
włosów ludzkich - nie do końca dopasowana odżywka bywa lepsza, niż brak
jakiejkolwiek odżywki. Trzeba tylko pamiętać, by w takim wypadku
stosować zawsze kosmetyki przeznaczone dla włosów suchych i
zniszczonych farbowaniem lub trwałą ondulacją. Lepsze są odżywki nie
wymagające spłukiwania po nałożeniu na włos, jeśli natomiast przepis
wymaga spłukania, to trzeba pamiętać, że na psich włosach odżywka
powinna być trzymana co najmniej dwukrotnie dłużej niż na ludzkich!
Dawne
podręczniki pielęgnacji zalecały używanie do płukania psa wody z lekka
zakwaszonej sokiem z cytryny lub octem, co nadawało psiej sierści
odrobinę połysku, ale dziś, gdy mamy do wyboru cała gamę specyfików
mniej szkodzących włosom, nie jest to w żadnym wypadku potrzebne.
Jeśli
stosujemy podczas kąpieli kilka rozmaitych kosmetyków (szampon,
odżywka i balsam) to warto zadbać, by wszystkie były tej samej firmy,
bo ich wzajemne działanie uzupełnia się i daje jeszcze lepszy efekt.
Na
zakończenie kąpieli warto jeszcze skontrolować stan tzw. zatok około
odbytowych psa. Są to dwa gruczoły, usadowione w obu stron odbytu,
nieco poniżej (warto przy wizycie u weterynarza poprosić o wskazanie,
gdzie się one znajdują). Przez całe życie psa zbiera się w nich maź, o
mocnym i dość nieprzyjemnym zapachu, która zazwyczaj jest mechanicznie
wyciskana przez prace mięśni około odbytowych podczas normalnego
załatwiania się psa. W niektórych wypadkach (zwłaszcza gdy pies przez
jakiś czas ma z rozmaitych przyczyn luźne stolce) ujścia gruczołów
około odbytowych mogą zostać zaczopowane, a zbierająca się w nich
wydzielina może prowadzić nawet do stanów zapalnych, a w krańcowych
wypadkach – nawet do ropni, przebijających się przez skórę w pobliżu
odbytu (wbrew pozorom nie są to tak rzadkie wypadki). Podczas
rutynowych wizyt u weterynarza można prosić o skontrolowanie stanu tych
zatok, a podczas kąpieli, gdy skóra psa jest ciepła i rozpulchniona,
możemy to zrobić sami i w razie jakichś wątpliwości wycisnąć je.
Suszenie
psa jest dość skomplikowane. Z jednej strony trzeba to zrobić w miarę
szybko, by pies nie zmarzł, z drugiej nie można włosów trzeć ani
masować ręcznikiem, bo powstałych w ten sposób kołtunów nijak nie da się
później rozczesać. W szczęśliwej sytuacji są tu właściciele psów
krótkowłosych, jak bokser czy doberman, które na dobrą sprawa można do
sucha wytrzeć ręcznikami i symbolicznie tyko dosuszyć suszarką.
Właściciele psów długowłosych, z reguły wyposażonych w obfity i miękki
podszerstek (podszycie, podszyt), skazani są na kilkugodzinną pracę.
Psy
o włosie długim, lecz prostym, wymagają przede wszystkim starannego
osuszenia włosa okrywowego, tak by w czasie suszenia nie pozagniatał
się. Hodowcy seterów opracowali nawet specjalna metodę „odciskania psa”,
polegającą na zawijaniu stojącego psa w kolejne suche prześcieradła i
wyciskaniu przez nie wody. Metoda ta, dość długotrwała, jest
szczególnie warta polecenia dla psów, które musza być szybko
przygotowane do wystawy i nie powinny być „przemoczone do ostatniego
włosa”.
Suszenie
psa jest długotrwałe i niewiele jest sposobów na to, by czynność te
przyspieszyć. Oczywiście, wstępne wytarcie zwierzaka w kilka ręczników
frotte, bo osuszyć go zgrubnie z nadmiaru wody pomoże, ale nie liczmy
na to zbytnio. Psy długowłose, zwłaszcza z podszerstkiem, potrafią
wchłonąć w sierść niewiarygodne ilości wody. Pewni właściciele
polskiego owczarka nizinnego zważyli go kiedyś bezpośrednio po wyjęciu z
wanny – pies ważący zwykle 16-17 kilo ważył równo 25 kg, czyli nasiąkł
ponad 5 litrami wody. Pięć litrów to wcale niemałe wiadro! Na dodatek
nie możemy zawzięcie trzeć włosów do sucha, bo momentalnie narobimy
cała masę zbitych włosów, które trudno będzie rozdzielić grzebieniem.
Warto
sobie zawczasu przygotować potrzebne narzędzia, by nie szukać ich
gorączkowo, gdy mokry pies leży już na stole (a rzadko który będzie
spokojnie czekał...) Konieczne nam będą: niezbyt gęsty grzebień,
szczotka, ew. cążki do obcinania pazurów i suszarka do włosów.
Układamy
psa na boku i zaczynamy suszenie od brzucha psa. U psów długowłosych
przyjdzie nam jednocześnie czesać psa, w kierunku naturalnego układania
się włosa, czyli ku dołowi. Zaczynając „od spodu” po kolei suszymy
poszczególne partie ciała zwierzęcia, kończąc na grzbiecie, po czym...
odwracamy psa na drugi bok i zaczynamy od początku! Suszenie polega w
największym skrócie na tym, by unieść grzebieniem partię włosa i
podsuszyć ją, następnie kolejna partia, i tak przez cała długość psiego
tułowia. Wysuszone włosy sczesujemy ku dołowi i suszymy kolejną
partię, znów przez cała długość boku psa. Szczególnie troskliwie
suszymy „na pieprz” wszelkie miejsca, w których włos najchętniej się
mechaci – pod pachami, w pachwinach, za uszami. Pozostawienie tam nie
dosuszonego włosa w zasadzie gwarantuje nam kołtuny za dwa-trzy dni...
Na koniec zostawiamy sobie głowę psa, która wymaga szczególnej troski,
gdyż operowanie suszarką jest tu dość trudne – pies instynktownie unika
ciepłej strugi powietrza kierowanej w oczy czy nos. Ważne jest
niezmiernie, by susząc psa na tyle ostrożnie operować suszarką, by
gorącym strumieniem powietrza nie poparzyć zwierzaka, a zarazem by włos
suszyć, a nie tylko „nawietrzać”.
W
czasie czesania staramy się usunąć wszelkie resztki kołtunów, jakie
jeszcze pozostały w sierści. Ponieważ szarpanie włosów, zwłaszcza przy
skórze, jest bardzo bolesne dla psa, przeto zawsze przytrzymujemy
sierść u nasady lewą ręką, tak by zamortyzować ciągnięcie. Czasami nie
da się uniknąć mocniejszej ingerencji – niektóre z kołtunów przetrwały
kąpiel i wstępne czesanie – w takim wypadku przyjdzie nam uciec się do
narzędzia ostatniej szansy – filcarza. To skrzyżowanie grzebienia z
nożyczkami – grzebień wyposażony w znacznie dłuższe, płaskie, często
faliste i zaostrzone zęby, którymi możemy przeciąć kołtuny na wąskie
pasemka i następnie usunąć je delikatnie zwykłym grzebieniem. Jeśli
korzystamy z filcarza, to musimy pamiętać, że nie zastępuje on
grzebienia, a tylko go uzupełnia i nie służy w żadnym wypadku do
przeczesywania całej sierści!
Skoro
już jesteśmy przy czesaniu musimy zapamiętać raz na zawsze – nigdy,
przenigdy i za żadne skarby nie próbujemy czesać suchego włosa! Suchy
psi włos łamie się łatwo i dlatego przed czesaniem zawsze należy go
przynajmniej zwilżyć. Najlepsza metoda jest tu skorzystanie ze zwykłego
zraszacza do kwiatów, napełnionego wodą z odrobiną odżywki bez
spłukiwania. Skrapiamy nieco włos i dopiero bierzemy się do czesania!
(Dlatego zawsze warto wykorzystać kąpiel psa do starannego rozczesania
go.)
|
Przy
okazji: włos psi zachowuje się nieco inaczej niż ludzki i złota
zasada naszych prababek – codziennie 50 razy szczotką, będziesz
miała lśniące i zdrowe włosy – u psów nie sprawdza się w żadnym
wypadku! Przesadne, codzienne szczotkowanie psów, zwłaszcza
długowłosych, prowadzi jedynie do połamania włosów i skrócenia ich...
Pamiętać należy, że psi włos, inaczej niż ludzki, nie rośnie stale i
po osiągnięciu maksymalnej przewidzianej przez naturę długości po
prostu obumiera i wypada (nie dotyczy to jednak np. yorkshire i
skye terierów oraz komondorów). Nadmierne szczotkowanie przyspiesza
naturalną wymianę włosa i utrudnia mu osiągnięcie imponującej
długości. Dlatego też niektórzy hodowcy np. owczarków szkockich czy
szetlandzkich szczotkują swe psy rzadko, najwyżej raz w miesiącu, a
najbardziej radykalni – nigdy, tylko po kąpieli!
|
Kąpiel
psa warto wykorzystać także do przeprowadzenia przeglądu oczu, uszu i
pazurów naszego ulubieńca, gdyż znużony całą procedurą pies chętniej
dozwoli nam na manipulowanie przy tych newralgicznych punktach ciała.